• zawarte

    Prawda jak zwykle leży po środku. Nie wiem jak gdzie indziej, ale swego czasu mój rejon nieźle się wyludnił (tak po 2004r) W ostatnich latach sporo ludzi wróciło i mało kto wyjeżdża z młodych, bo jest praca a kiedyś jej nie było nawet za marne stawki. Bliskość Niemiec też swoje robi. Ludzie wolą dojeżdżać 100-150km dziennie w pięciu niż tam mieszkać. Firmy lokalne powstałe bo upadłych fabrykach kupili Niemcy . Za pracę przy automacie spawającym dają ok 20zl brutto, do tego dodatki za soboty, nocne zmiany. Młodzi, bez doświadczenia, po szkołach jak LO zarabiają teraz (bez odciągniętego podatku) ponad 3000zł. Doświadczeni spawacze mają 30zł a spawający w metalach miękkich i więcej brutto/h. Mimo to, zakład zatrudniający 1100 osób ma w tym ponad 300 Ukraińców a ostatnio zauważyłem Hindusów. Pracuje sporo osób na rej CWL, niektórzy sprowadzają się na stałe. Nie ma ekipy budowlanej bez "obcych" Dekarze robiący mi dach też ich mieli. Mimo że są.. ludzie czekają na fachowców, bo jest ich mało a roboty pełno. Gdyby ich nie było ..to dopiero by było czekanie. Gdybym był młodszy, to też bym "obcych" może wziął, ale już jestem za stary na pilnowanie innych a na dodatek z kolegą z którym pracuję nie cierpimy papierochów a ciężko trafić nie palącego budowlańca, szczególnie ze wschodu  Swego czasu były sobie banki które tworzyły miejscową walutę z powietrza. Wytworzoną miejscową walutę dopisywały swoim klientom do stanu ich kont udzielając im kredytów hipotecznych. A jednocześnie nakładały na te umowy filtr: pożyczamy wam złotówki ale umawiamy się że pożyczyliśmy wam franki od Szwajcarów. Oddacie nam złotówki, my uznamy że oddajecie franki. Co do kursu wymiany to się dogadamy (tak jak dogadują się dilerzy z narkomanami w zaawansowanym stadium choroby, pełna dowolność, no nie ? Ale ten wtręt zmącił przekaz opowiadanej bajki, wybaczcie). Klienci nie za bardzo kumający co podpisują podpisywali bo dzięki temu mogli się wprowadzić do domów i mieszkań jak im się wydawało ich własnych no ale od ludzi nie potrafiących czytać ze zrozumieniem nie można wiele wymagać, no nie ?

    W każdym razie fajnie się kręciło dopóki narkomani, tfu, klienci nie wpadli w poważne uzależnienie. Czarodziejska ręka rynku namieszała w kursie wymiany waluty lokalnej do franka (tak sama z siebie namieszała, każdy kto twierdzi że było inaczej jest antysemitą) i się okazało że raty zaczynają boleć. Politycy nakłamali tak jak oni to potrafią (a pamiętacie kampanię wyborczą takiego jednego kandydata z dupy strony ?), zostali w nagrodę za te piękne kłamstwa wybrani a realnie zmieniło się tyle że banki otrzymały ustawowy przywilej dowolnego grzebania swoim klientom w zawartości ich ksiąg wieczystych, tego wspaniałego ledgera który czarno na białym odróżnia prawdziwych właścicieli nieruchomości od właścicieli którym się ich własność uroiła. Czyli robi dokładnie to po co go wymyślono. Bez kredytu hipotecznego pomysł utrzymywania ksiąg wieczystych nie ma sensu, wolni ludzie przekazują swoją ziemię tym którym chcą przy świadkach na łożu śmierci ustnie albo kawałek wcześniej u wynajętej papugi na kawałku papieru.

    Jak by z tymi spadkami nie było: teraz banki siedzące na tych kredytach mogą dzięki ustawodawcy (on tak sam z siebie robi bankom dobrze i wcale nie oczekuje za to wyrazów wdzięczności, a skąd) spokojnie czekać co powiedzą sądy w każdym kolejnym procesie. W lokalnym porządku prawnym importowanym z ZSRR po drugiej wojnie światowej pojęcie precendensu nie istnieje bo urwało by to lewnikom dochody mnożnikami a jednocześnie narobiło bigosu władzy gdyby przez przeoczenie któryś z jej podwładnych wydał wyrok dla władzy niewygodny. Ponieważ te franki ani złotówki nie istnieją ani nie istniały to realnym biznesem w przypadku kredytów hipotecznych jest dostawa klitek w celu realizacji aspiracji klientów w zamian za zgodę klientów na długofalowe ich dojenie oraz oczywiście na ich koszt. Tylko odsetki się liczą, tylko odsetki mają znaczenie. Odsetki za nic, za zgodę systemu na realizację marzeń jego poddanych i to na ich własny rachunek. Boski biznes, prawdziwa i realna władza, konkretny szmal.

    Sądy wydawać będą wyroki. Raz tak, drugi raz inaczej. Nie ma znaczenia w którą stronę. Znaczenie ma że dzięki uprzejmemu i bezinteresownemu ustawodawcy banki mogą wziąć wszystkie umowy które sąd im nakaże przeliczyć na lokalną walutę, popaczkować w MBSy i sprzedać. Bo jeśli nawet interes jest boski to jednak generuje on pewne koszty: sieć placówek trzeba utrzymać, stado papug od tworzenia bibuły, windykatorów trzeba regularnie ochłapami karmić żeby nie powymierali no i oczywiście tą bezinteresowną pomoc od ludzi poważnie zaangażowanych w szerzenie prawa oraz sprawiedliwości w lokalnej krainie też trzeba jakoś zorganizować. Wszystko to kosztuje.

    Gdyby nagle okazało się że przychody z biznesu wynajmowania klientom ich teoretycznie własnych mieszkań staną się mniejsze niż wydatki związane z utrzymywaniem tej pompy ze szmalem w ruchu to banki rzucą MBSy na rynek, MBSy w lokalnym przypadku wzmocnione o przywilej dowolnej manipulacji zawartością ksiąg wieczystych.

    Tania siła robocza i zgniły zachód ? To było w latach 90tych gdzie my na kontrakcie mieliśmy 1/3 zarobków Niemca. Po 2000r zawsze zarabiałem tyle co rodzimy Austriak, Holender czy Brytyjczyk.


  • Commentaires

    Aucun commentaire pour le moment

    Suivre le flux RSS des commentaires


    Ajouter un commentaire

    Nom / Pseudo :

    E-mail (facultatif) :

    Site Web (facultatif) :

    Commentaire :